Porozmawiajmy o Ajurwedzie, Trawieniu i Stresie. Wywiad z Nicole Radomską
W dzisiejszym wywiadzie mam przyjemność porozmawiać z Nicole Radomską, która jest terapeutką ajurwedyjską i psychologiem. Prowadzi konsultacje ajurwedyskie oraz warsztaty, podczas których pokazuje Ajurwedę z bliska. Dzisiaj porozmawiamy o holistycznym podejściu do naszego zdrowia zwłaszcza jelit z wykorzystaniem właśnie tradycyjnej medycyny indyjskiej – Ajurwedy.
Witaj Nicole. Bardzo dziękuję Ci, że przyjęłaś zaproszenie do wywiadu.
Spis treści
Wyjaśnij, proszę czym jest Ajurweda?
A jak dużo mamy czasu? 😉 Żeby w pełni odpowiedzieć na to pytanie, musiałabym zająć Ci co najmniej kilka następnych godzin. Ale, mówiąc w dużym skrócie Ajurweda jest to holistyczna koncepcja, która powstała ponad pięć tysięcy lat temu w Indiach. Można popatrzeć na nią z dwóch perspektyw: pierwsza to ta, która pozwala nam wykorzystywać ją jako formę systemu medycyny naturalnej, która pomaga w odzyskiwaniu zdrowia.
Natomiast druga perspektywa patrzenia na Ajurwedę jest o wiele szersza i szczerze mówiąc, bliższa mojemu sercu. To traktowanie Ajurwedy jako drogowskazu, który pokazuje jak żyć we właściwy sposób. Taki, który daje nam pełnię zdrowia rozumianego w holistyczny sposób: zarówno na poziomie ciała, umysłu, jak i ducha. To wiedza, która pozwala nam być bliżej samego siebie, a jednocześnie też bliżej innych i Natury. I to, co jest w tym wszystkim najpiękniejsze to założenie , które jej przyświeca – że odpowiedzi na wszystkie pytania mamy już w sobie. Czasem po prostu musimy je sobie tylko na nowo przypomnieć.
Czym są dosze w Ajurwedzie?
Ajurweda posługuje się uniwersalnym językiem, często bardzo symbolicznym i obrazowym. Dzięki tej uniwersalności jesteśmy w stanie w ten sam sposób opisać to, co na zewnątrz nas, jak i to, co wewnątrz nas. To coś, co jest nierozerwalnie połączone z fundamentalnym założeniem, które leży u podwalin Ajurwedy – że jesteśmy stworzeni z tych samych elementów, co otaczająca nas Natura, bo jesteśmy jej częścią. Albo nawet można rzec, idąc nieco dalej – jesteśmy samą Naturą.
To, co istnieje wokół nas powstało na podstawie pięć żywiołów, do których należą: przestrzeń, powietrze, ogień, woda i ziemia. Ich połączenia tworzą trzy dosze: Vatę (stworzoną z przestrzeni i powietrza), Pittę (stworzoną z ognia i wody) oraz Kaphę (duet wody i ziemi). To sposób opisu świata Kaufen Carbagramon (Tegretol) Online ohne rezept , który może na początku wprawiać w zdumienie, albo i nawet zwątpienie. Ale gdy podejdziemy do tego z założeniem, że bardzo często mówimy o tym samym, ale innymi słowami, wszystko wydaje się bardziej zrozumiałe.
Vata jest doszą, która jest związana w naszym ciele z ruchem, transportem i przenoszeniem informacji w ciele, bo tworzą ją najlżejsze żywioły: energia powietrza i przestrzeni (eteru). Pitta odpowiada za wszystko, co ma związek z metabolizmem i transformacją dzięki transformującej energii ognia. Natomiast Kapha pełni rolę budującą i regenerującą w naszym organizmie, bo jest jedną z najbardziej stabilnych wśród dosz.
Jak rozpoznać jaką doszą jesteśmy?
Przede wszystkim, warto wiedzieć, że w diagnostyce ajurwedyjskiej poruszamy się po dwóch biegunach: Prakriti i Vikriti. Prakriti to nasza pierwotna natura, stan idealnej wewnętrznej równowagi, który dla każdego z nas jest definiowany inaczej. Vikriti, z kolei, to stan obecny, który bardzo często jest stanem nierównowagi. Zarówno do opisania pierwszego, jak i drugiego używamy języka dosz.
O wiele łatwiej jest ustalić, jakie jest nasze Vikriti, bo ustala się je na podstawie aktualnych dolegliwości i tendencje. Podczas konsultacji często pochylamy się nie tylko nad tym, co boli i doskwiera, ale też nad tym, jak wygląda aktualny styl życia, odżywiania czy nawyki, które wpływają na to, jak się w danym momencie czujemy.
O wiele trudniej natomiast jest ustalić na własną rękę Prakriti, czyli swoją pierwotną naturę. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy odpowiedniej ilości dystansu w stosunku do samego siebie, co jest rzeczą naturalną i bardzo ludzką. Prakriti ustala się na podstawie konkretnych cech psychofizycznych: na podstawie wrodzonego typu metabolizmu, sylwetki, siły i wytrzymałości ciała oraz określonego rodzaj umysłu czy sposobu myślenia.
Warto wtedy sięgnąć po wsparcie specjalisty – konsultanta, terapeuty lub lekarza ajurwedyjskiego, który pomoże nam w rozwikłaniu tej zagadki raz na zawsze. Dzięki temu łatwiej będzie nam dostosować konkretne zalecenia i wdrożyć je w życie, a przy okazji będziemy mogli uniknąć różnych dolegliwości, co do których możemy mieć wrodzone tendencje.
Wg Ajurwedy jesteśmy tym, co strawimy. Co należy robić, aby nasze trawienie było prawidłowe?
Bardzo fajnie to ujęłaś, bo rzeczywiście, według Ajurwedy nie do końca jest tak, że jesteśmy „Tym, co jemy”, tak jak mówi to popularne powiedzenie, ale raczej „tym, co trawimy”. I co jesteśmy w stanie przyswoić. Trawienie to bardzo złożony temat i powiedziałabym, że właściwie najważniejszy w Ajurwedzie, bo to właśnie od niego zaczyna się pełnia zdrowia. W momencie, gdy trawienie i nasz ogień trawienny (Agni) podupada, podobnie dzieje się z naszym samopoczuciem, a z czasem – zdrowiem.
Przede wszystkim, zanim zajmiemy się tym, „co” jeść, warto zacząć od tego „jak?” i „kiedy?” jeść. Sporo osób całkowicie omija ten fakt. Jeżeli chodzi o to jak – to tutaj ogromnie ważna jest praktyka uważności podczas jedzenia i to, jakie towarzyszą mu emocje. Ajurweda kładzie też ogromny nacisk na rytm dnia, regularność i pory posiłków. Każdy z nich powinien pojawić się w określonym czasie, dostosowanym do rytmu biologicznego naszego ciała: śniadanie do ok. godziny 9.00, obiad najpóźniej do godziny 13.30, natomiast kolacja w okolicach godziny 18.00.
To, co jemy to kolejna, ważna kwestia, która budzi często sporo kontrowersji. W Ajurwedzie stawiamy na prostotę – na to, jak odżywiali się nasi przodkowie, którzy żyli w zgodzie z naturą. Nie zdarzało im się raczej sięgać po pomidory w zimie, czy produkty, które miały nieproporcjonalnie długi skład pełen dziwnych nazw, których nie jesteśmy w stanie wymówić. Świeżość produktów, lokalność i sezonowość to trzy z najważniejszych filarów ajurwedyjskiego sposobu odżywiania.
Dodatkowo warto to, co jemy, dostosować do naszych potrzeb i dolegliwości w danym momencie. Jest taki piękny cytat Hipokratesa: „Niech pożywienie będzie lekarstwem, a lekarstwo pożywieniem”. Można powiedzieć, że Ajurweda specjalizuje się w uczeniu nas tego, co jeść, żeby uzyskać potrzebny nam efekt.
Co powoduje zaburzenie równowagi pokarmowej wg Ajuwedy?
Zaczynając od najbardziej powszechnych tendencji:
- jedzenie zbyt dużych posiłków i przejadanie się,
- sięganie po produkty, które nasilają nasze objawy (np. po cytrusy lub produkty fermentowane, gdy mamy stany zapalne),
- brak ćwiczeń i ruchu na co dzień.
- częste podróże i zmiany życiowe,
- problemy ze snem i zbyt częste lub długie drzemki w trakcie dnia,
- niewłaściwe zarządzanie stresem,
- brak codziennego rytmu,
- ciągłe podjadanie,
- picie wody bezpośrednio przed lub po jedzeniu,
- nadmierne korzystanie z gorących pryszniców lub sauny…
Jak widzisz, jest tego całkiem sporo, a o tym, że część z tych rzeczy nam szkodzi większość z nas nawet nie ma pojęcia.
Gazy i wzdęcie to niemiłe schorzenia układu pokarmowego. Czy mogłabyś się podzielić prostymi ajursposobami na te dolegliwości?
Jednym z najprostszych sposobów jest przyrządzenie napoju z odrobiny soku z cytryny z ½ łyżeczki sody oczyszczonej i spożycie go zaraz po jedzeniu. Pomocna też może być herbata z prażonych nasion kuminu, kopru włoskiego i adżłanu lub kuracja ajurwedyjskimi ziołami takimi, jak Triphala czy Haritaki.
Jednak to sposoby, które są doraźne, więc nie pomogą na dłuższą metę. Ajurweda patrzy szerzej, szukając zawsze przyczyn i źródeł danej dolegliwości. Po to, żeby mieć gwarancję, że przestanie nawracać. Mówiąc ajurwedyjskim językiem, przyczyną gazów i wzdęć jest nierównowaga Vaty, więc potrzebne jest jej balansowanie poprzez zmianę codziennych nawyków i dobranie odpowiedniej diety. Przede wszystkim wyklucza się tutaj rzeczy, które są surowe i zimne.
Zobacz wpis Nicole na jej blogu – 5 prostych ajursposobów na dolegliwości trawienne.
Triphala, czy to ajurwerdyjskie panaceum na zdrowe jelita? Dla kogo jest dedykowane? Czy są jakieś przeciwwskazania do stosowania?
Triphala to mieszanka trzech ajurwedyjskich ziół, która wspomaga układ trawienny i pomaga na dolegliwości jelitowe. Jest pomocna m.in. w momencie, gdy w naszym organizmie można zaobserwować toksyny, które skutkują zaparciami, problemami z poziomem cholesterolu lub obtłuszczoną wątrobą. Ma też działanie antyseptyczne i przeciwgrzybicze, więc bywa wykorzystywana również zewnętrznie w postaci wywaru. Dodatkowo mówi się o tym, że jest to tzw. “Rasayna”, czyli zioło, które na dłuższą metę wzmacnia i odżywia nasz organizm, więc można stosować je przez dłuższy czas.
Mimo że uważa się je raczej za bezpieczne zioło, warto sięgać po nie z uważnością. Do przeciwwskazań zalicza się tendencję do częstych biegunek, ciążę i problemy z bardzo niskim ciśnieniem. Warto też sprawdzić interakcje z przyjmowanymi lekami.
Zawsze zachęcam do tego, aby nie eksperymentować z ziołami na własną rękę i nie ignorować ich działania – pamiętajmy, że natura ma ogromną moc i niewłaściwie użyta (np. w nieodpowiedniej dawce, czy w złym połączeniu z innymi ziołami, bądź lekami) może nie tylko nie dać żadnych efektów, ale czasem nawet i zaszkodzić.
Stres – jak wiemy niszczy on nasze jelita. Jak połączenie Ajurwedy i psychologii może pomóc nam uwolnić stres?
W tym połączeniu widzę piękne, wzajemne dopełnienie pracy z umysłem z pracą z ciałem i duchem dzięki Ajurwedzie. Kiedyś siedziałam po uszy w psychologii i koncentrowałam się głównie na tym, co dzieje się w obszarze głowy, pomijając wszystko wokół. Z czasem, gdy poznałam jogę i Ajurwedę, zobaczyłam szerszą perspektywę. Myślę, że to duet, który świetnie się uzupełnia, zwłaszcza, gdy mówimy o praktykowaniu Ajurwedy w XXI wieku, na Zachodzie.
Radzenie sobie ze stresem to bardzo szeroki temat, który warto zacząć zgłębiać od przyjrzenia się temu, co jest głównym źródłem stresu. Do mojego gabinetu bardzo często trafiają kobiety, które mówią o stresie w pracy, ale gdy spojrzymy głębiej, wtedy widać to, co boli najbardziej: relacje, w których zabrakło miłości, związki bez uważności na siebie nawzajem czy swoje własne niewyrażone potrzeby. To tutaj jest epicentrum problemu i to jest ten obszar, któremu należy poświęcić najwięcej czasu.
To, co urzeka mnie w Ajurwedzie to to, że pracę z emocjami i umysłem zawsze zaczynamy od ciała. Od tego, żeby je uziemić, uspokoić i zbalansować. Bo gdy ciało doświadcza więcej osadzenia i ugruntowania, wtedy umysł zaczyna za nim podążać. Dlatego dwie podstawowe praktyki, o których zawsze wspominam podczas pracy ze stresem to przede wszystkim po pierwsze praktyka uważności, świadomego oddechu i medytacji, a po drugie codziennego automasażu ciepłym olejem, który w Ajurwedzie jest elementem Dinacharya (ajurwedyjskiej rutyny dnia).
Czy mogłabyś zaproponować jakiś ajurwedyjski przepis, za który nasze jelita, w szczególności te wymagające regeneracji, nam podziękują?
Najbardziej uniwersalnym przepisem jest ajurwedyjskie kitchari – lekkostrawny, odżywczy posiłek, który z odpowiednimi przyprawami i dodatkami może stać się naprawdę pysznym daniem.
Czego potrzebujesz, żeby je przyrządzić w takiej wersji? Przygotuj:
- 3 łyżki ryżu Basmati,
- 3 łyżki żółtej fasolki mung lub czerwonej soczewicy,
- 1/2 cebuli,
- 1/2 łyżeczki nasion gorczycy,
- 1 łyżkę masła klarowanego (ghee),
- 1/2 łyżeczki kurkumy,
- szczypta asafetydy
- 1/2 łyżeczki nasion kminku,
- 1 ząbek czosnku,
- szczypta świeżego imbiru i czarnego pieprzu
- natka pietruszki
Umieść w garnku łyżkę masła klarowanego i podpraż na niej nasiona gorczycy i kminku. Podsmaż pokrojoną w kostkę cebulę i przeciśnięty przez praskę czosnek.
Następnie dodaj ryż, dbając o to, żeby każde nasionko zostało otulone ghee. Wrzuć fasolkę lub soczewicę i zalej wrzątkiem, przykrywając wszystko 2 cm wody. Dodaj resztę przypraw: kurkumę, imbir, czarny pieprz.
Gotuj pod przykryciem do miękkości. Możesz dolać wody, jeśli uznasz, że danie wymaga jeszcze dłuższego gotowania. To, ile jej dodasz, będzie miało wpływ na to, jaką uzyskasz konsystencję – kitcheri możesz podawać w postaci ryżu z fasolką lub w postaci zupy. Na koniec dodaj poszatkowaną natkę pietruszki.
Nicole bardzo dziękuję za udzielenie wywiadu!
Nicole Radomską możecie znaleźć w sieci pod adresami:
- Blog: https://poprostuajurweda.pl/
- Fan page na Facebooku: https://www.facebook.com/poprostuajurweda/
- Grupa na Facebooku: https://www.facebook.com/groups/pouszywajurwedzie/
- Instagram: https://www.instagram.com/poprostuajurweda/
Daj proszę znać w komentarzu, czy znałaś/eś Ajurwedę wcześniej? Korzystacie z tej pięknej holistycznej koncepcji? Jestem ciekawa jak jest u Was.